wtorek, 5 kwietnia 2011

Don Det

Dwa dni temu wyjechałem z Pakse w stronę granicy Kambodżańskiej, jednak po drodze postanowiłem zachaczyć jeszcze miejsce zwane „4000 wysp” na Mekongu. Ja wybrałem wyspę Don Det.

Dojechawszy Tuk-Tukiem na lokalny dworzec autobusowy wybrałem jedyny o tej porze dostępny autobus, bez okien (taka paka furgonetki z ławkami). Droga trwała długo, ale przyjemna atmosfera sprawiła, że podróż minęła bardzo szybko. Autobusem dojechaliśmy do miejscowości Ban Sene Hom, skąd łódką dostaliśmy się na wyspę.

Tak wyglądał też mój autobus. Bagaże jechały na dachu.

Miejscowość Ban Sene Hon.


Sama wyspa jest jedną z mniejszych, stale zamieszkanych wysp, połączona mostem z wyspą Don Khon. Jest bardzo malownicza, ale nie w porze suchej. Terez pola ryżowe wyglądały jak smutne wspomnienie deszczu. Całą wyspę można okrążyć rowerem w godzinę niespiesznej jazdy. Wzdłuż brzegów ciągną się bungalowy, w których coraz częściej przybywający turyści wylegują się w hamakach.
Nie jest to jednak miejsce oddalone od cywilizacji - kawiarenki internetowe, bary, telewizja satelitarna - wszystko to daje poczucie przebywania w globalnej wiosce. Podobno w sezonie przybywa na wyspę do tysiąca turystów dziennie!

Widok na wyspę Don Khon.

Most łączący wyspy Don Det i Don Khon.

Wysuszone pola ryżowe na wyspie Don Det.

Dla mnie wyspa była za bardzo komercyjna, więc następnego dnia o 8 rano wyruszyłem w podróż do Kambodży, w kierunku Phnom Penh.

2 komentarze:

  1. malowniczo. a że sucho? jeszcze przyjdzie pora na deszcz :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czesc Wojtek,

    Dopiero teraz Adam nam napisal o podrozy i blogu.
    Miales pomysl, nie powiem !

    Napisz kiedy bedziesz w Hong Kongu.

    Artur & Alice

    OdpowiedzUsuń