Za namową Michała, u którego zamieszkałem wybrałem się na wycieczkę po Great Ocean Road. Jest to jedna z najsłynniejszych dróg biegnących wzdłuż południowego wybrzeża.
View Larger Map
Podróż zaczęła się wcześnie rano. O siódmej zostałem zabrany z miejsca zbiórki i razem z kierowcą i przewodnikiem w jednej osobie, Chris’em zbieraliśmy resztę uczestników wycieczki. Jako, że byłem pierwszy mogłem wybrać sobie miejsce w busie, więc wybrałem to obok kierowcy, dla lepszych widoków. Chris był osobą bardzo energetyczną i wszystko o czym opowiadał było „super”, „wspaniałe”, „niewiarygodne” itd. Było przez to całkiem zabawnie podczas całej podróży.
Great Ocean Road została zbudowana po I wojnie światowej prze weteranów wojennych. W tamtych czasach w Australii nie było za różowo z pracą, więc rząd postanowił zatrudnić weteranów na budowie. Jak się później okazało, był to jeden z lepszych pomysłów, bowiem dla owych żołnierzy była to swoista terapia zbiorowa po traumie wojennej. Tak czy siak, chłopaki nakopali się ręcznie kilofami i łopatami. Wcześniej dostęp do niektórych miejsc był bardzo utrudniony i dostępny jedynie przez transport morski. Obecnie jest to jedna z bardziej znanych dróg w Australii, swoisty odpowiednik Route 66 w USA. Piękne widoki, dużo zakrętów, morze i wesoła atmosfera – był to naprawdę super dzień.
Zresztą zobaczcie zdjęcia.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEipusaCjPD8eoKCt_wvaH0l82PkUwSFnQGXtF-Ihnu9XxWSKFYXZrBMB2ZP3M_gjNmeAoAbKpFXpVpV9-9-G1bNonr-v45kqw2ERjnR1Uz3XnDM9XZ7a-0SzDr8rZfEY_emePznGcbzMtQ/s320/WAH_2238.jpg) |
Droga długa jest... niewiadomo czy ma kres... |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi8QRCtfgtTXfNuHHyzCK4NVKks1aAXpjsqRlSyqS7UCF39j5TX-mOZaQDYmno1t8Ej05rSSwyGl-g9OR-vTOS2jv2i3meozzhpGTaQNl2UmATFLKd0F8laPr0z20LDQF6QKHWGGvfPdhU/s320/WAH_2244.jpg) |
Mimo iż nie było fal kilku surfurów próbowało szczęścia. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiOTsoGbOII7XcXaL4XnxS5k4TAnW4yTnRmidUWj7uJjaSXidqMVlNOTQlxacY1WJ74AHUDHsp191eCBV9e7obkBid-Ibu4uDWDB6D7YIlOslSw65VWa8XSxRNxj8ojaG0arAcWww3KC4U/s320/WAH_2247-2.jpg) |
Młody duchem surfer. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEghspwsr09umo3pMsITj9A91QKQ_smuy4YR7Wvu14WKQXVHuuVLaO2UknUOfpfYSgJIChM8nJsw76ABannZjqsISs3De-iCm0feY2RhKAXPzWnwHLVwfs5R_ncTR9xOYHLKSV_ISpMJGDs/s320/WAH_2269.jpg) |
Nasz przewodnik i kierowca, Chris. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj9P708xi2enp1Tzo-tCQ61xhw-EZOT_Fbvdo739KZ3eNpKELirQVJSnCw80NTPDGmtQyM1BvbONjp7DXv0Ol6hsp8xTYuiVC6fQwvpGsZuaAIVNHnNP_9WKQavz9fiezwHU3ZZEeLzZck/s320/WAH_2282.jpg) |
W razie gdyby ktoś zapomniał, jeździmy po lewej stronie w Australii. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhv9s8OY1kh1QsHfBsleci0TYiQUy6NtHSvfb7L320ZtKq0n_ZpKsSEwaDOhv2zbl1x6LdV90zCPwuRohgAio9F5fx7F8GeWlAcrKtWvUlL6D8cHY6B5gh8dIDEPPojXysvH73HQ0GEeSM/s320/WAH_2319.jpg) |
Śpiące Koala. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhvLcDbkTGhg3YH3TsMaH01rPwlLxeUM2ZsXislUTga7EHHaL4_M2_Rx3lgu4VU-ijbqfPoP0vw820DoL95FEwVz6AvXFYhp9opsex3MVzi54k_UXWFPA9MCHZpSyBRlv8f_2gNfSOjP-E/s320/WAH_2380.jpg) |
Główna atrakcja Great Ocean Road czyli Dwunastu Apostołów – chociaż po prawdzie jest ich siedmiu. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhnz0PnsTZXgYgKGg6bDY9wIilKuNk8AsMxxhGh6gKgjejXRh_S-M3i0N3faMHUTzLrpYVkEwIcpkFmXxkZ8K9zhRJWGzw8KSQuBaz8H4Lyd3LEKRb-YQhX_vjBxpK03naUpY3r8cr0tRo/s320/WAH_2391.jpg) |
Południowe klify Australii. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiGbWzlNjj5zPnftmquNWEtAV_wlJUq2X51GUnqMenHGKv65QS7Ge_GqMQrY1qXEmXZiWM9FybcDTCYH-ZzvcFEHfiqHkhR3YQcnZcSRNNaunJXhLjLa7Zto6K5tY2yOY3SR1Q3v75Y5bk/s320/WAH_2423.jpg) |
Kolejny widok na Dwunastu Apostołów. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgrnSE_277-z3j1piobk3A6xpvDc1VmeLh5dYI21KxPeNRfSFaiivorGvEgG6CjBuBtmOIWDr-d4ZtLDDDgfDrdEmt_4Re1Vs-vJmJr9GcNA4QgS328homnD0cyC1cwFp_Xc9Bub408cLk/s320/WAH_2481.jpg) |
Brama jednej z zatoczek. |
Na koniec muszę przyznać, że miasta miastami, ale właśnie takie widoki kojarzą mi się z Australią i już nie mogę się doczekać kolejnych wypadów w busz i dzicz :)