Po Melace udałem się w kierunku Singapuru. Sama podróż autobusem była dość zwyczajna, ciekawe było natomiast przekraczanie granicy.
Gdy dojechaliśmy do granicy, która jest jednocześnie punktem końcowym stałego lądu, zostaliśmy wysadzeni w hali ogromnego budynku odpraw. Sama odprawa paszportowa przypominała odprawę na lotnisku, tyle, że tym razem duży bagaż został w autobusie. Cały budynek lśnił stalową nowością. Po sprawdzeniu paszportu i wstemplowaniu pieczątki wyjazdowej z Malezji wróciliśmy do autobusu. Wjechaliśmy na szeroki most, który bardziej przypominał nasyp i możliwe, że nim właśnie był. W każdym razie całość była dosyć szeroka – trzy pasy ruchu w każdą stronę, były jeszcze tory kolejowe. Na wyspie przywitał nas równie duży budynek kontroli granicznej, tyle, że tym razem musieliśmy zabrać nasze bagaże. W trakcie kontroli bagaże zostały sprawdzone metodą lotniskową (prześwietlenie), dostałem pieczątkę wjazdową i znów wróciliśmy do autobusu.
Singapur jest bardzo uporządkowanym miejscem, w którym mało rzeczy pozostawia się przypadkowi. Wszystko jest zaplanowane, ułożone, przemyślane. Przynajmniej takie wrażenie pozostawiło w mojej pamięci.
Miałem zarezerwowany hostel przez stronę Hostelworls.com, więc bez większych kłopotów znalazłem się w miejscu noclegowym. Moje miejsce wypadło w dziesięcioosobowym dormitorium, pięć minut od stacji metra. Dzięki temu miałem łatwą komunikację pod ręką.
Po zjedzeniu kilku tostów (tosty, kawa i herbata były w cenie noclegu) ruszyłem w miasto. Zacząłem od zwiedzania Chinatown.
Trochę kręciłem się po mieście. Jednak ceny Singapuru nie są azjatyckie, więc zdecydowałem już następnego dnia wrócić do Malezji. Oto kilka fotek z moich spacerów.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjPCdLZ0f6nqBCe6w30OhsaBavjJWGjoTQlyppB5zFFKi66eYCTMG0xE6HFHl57R7h869sFmsIuC6E6svYZRruQslgRVIGDP3FSOQ6SwnTw_2BfdTc9r6qq2L-s6K1_j0su_NLyrvMp05M/s320/WAH_1636.jpg) |
Chinatown nocą. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi2wZkxY-BaFE41CS-EPXraGlqFXghHsg3-84UYvZmOgV656PbnW5Gg9KGxDxepPymhacMje0Fe8ABprE7SDZY1WKl8slf5S6eN4rOAaNo1pD51tPEvLHLaolR_z4CXYSWcM1MOy8OBzsw/s320/WAH_1643.jpg) |
Chinatown. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgymbmnlMZ85P-oaU1o_-m8H6nS79oeNSuEPIMV29MaO6KHqjpfEhyowvG_J9U7u64WNu5G2GL40cPO02MWkAcG5jamZZuwM2Nr7gawB-9z4M5ldtC8PkOICppsFdLdd5gI_e3ke-Rz1bM/s320/WAH_1676.jpg) |
Centrum Singapuru. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgLcz7j4hia3eyRCiYSbE_MQ83EjjTDW7o5Ftg8S50ZshtBovdxZOrLy6bSducYvxMnAZkme7nlRNw1oTvCKtaLRk1p7fx7j_0fn6G0p7FZndaDI2xcdwmY8JpRLKSqQRr2KrMmH2WRbqk/s320/WAH_1794.jpg) |
Mieszkaniec Singapuru. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhbUSmkrCoWpsNWZeAiBduvPgtDVdL3tQWKI9CqzbaGjoI6OQCE1UrXu3HFrqePfW1BL03gNDfRO2QvOJq6L1KWfHVyh20cdnVKTH6q9NyiE78r77dAUBUbynSLyWnuS7NVYliX72kwhfQ/s320/WAH_1782.jpg) |
Wchodząc do galerii handlowych, aby nie moczyć podłogi dostępne są plastikowe worki na parasole. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiTFxmp4eWdOL2ocWXs2KnYDr2NpUxfhhNKH7-1xCnrzI7JUCxfxHeSrCPX-s2Jrdx9A3giUlRqGtk0LgQkq3rnEbUce7dxuhahywUijwiTd_VPUFEP9uQU_o-bm-Zt1ZHOkVie16kK_QY/s320/Sinagapur_Panorama1.jpg) |
Jeden z symboli Singapuru, ogromny „statek” wsparty na trzech wieżowcach. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEieFq_Ub4xn2qbOZSmzSFc9eLrUbl7Kk-1Gf0U-JTGVAt_F3lThVH3AJG_beCQH1I_TK5kSIQHV50y44vWzVz2A-2ZkNumhnDYIpfkpJaZzb7zvC5nnvpUUqKRmJPyvqfC1pCpv5X0CYts/s320/WAH_1739.jpg) |
Budynek w kształcie owocu – durana. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi3arOP_2Al_e2YIFIG_K4-vPsOhcFiX5rczv1I51vcgs09RKX0mn4jPjG-TJI-dhs8pfXFz45ZTVW7Ocf0RwaaTy66us7_cl8b0sQB2SHGDQQCCCKcfQ5SvXzj0tjPdcbuo8-IFG6mP38/s320/WAH_1710.jpg) |
Widok na centrum Singapuru. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjWINDNIvYllGs8MMNnPDiDszj8pJ-iYx1ELDU6z5iq6BCo0CoEvx-py4-muWADyBn8cN5wMT2tpRU8hcV-i8weDFiA8FeuGHYJoiww1PAHYzL4GhggC49QSF-KArWsZBxMIP6SRfsebcI/s320/WAH_1712.jpg) |
Polski ślad w mieście – „Joseph Conrad-Korzeniowski, Polak z urodzenia, Brytyjski marynarz i wspaniały angielski pisarz, który sprawił, że Singapur i cała Południowo-Wschodnia Azja stały się lepiej znane światu.” |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjYEgxlI8RJaUnjIjqbBHGiFAOMbybYw17sSeOAcpTz6MXeZ5QgT2v6B9JwvPwbiqV9aghR66GR7_QiMtFgDnhV2Z8QdHqWWETUy-kVNG-I1AUFn5hneZWWxxB8WyuweReySPSeit6pZmk/s320/WAH_1701.jpg) |
Mieszkaniec Singapuru. |
Nareszcie kolejny wpis! Czekamy, czekamy a tu nic! Trza się brać do roboty Panie Wojciechu!
OdpowiedzUsuńPopieram! Wiecej wpisow!
OdpowiedzUsuńi ja popieram! :)
OdpowiedzUsuńJuż się biorę... już :) Musiałem się tylko lepiej ogarnąć ;)
OdpowiedzUsuń