sobota, 24 grudnia 2011

Najlepszego!

Dla wszystkich moich czytelników, przyjaciół i rodziny składam najlepsze życzenia sporkojnych i wesołych Świąt Bożegonarodzenia oraz szczęścia i pomyślności na nowy rok 2012.

Uściski z Sydney

Wojtek
Świąteczny ratusz w Sydney.

Broken Hill cz.2


Kolejny dzień w Broken Hill rozpoczął się deszczem. Chwilę musiałem przeczekać zanim mogłem wyjechać rowerem na moją wycieczkę. Po drodze coś mnie jednak tknęło i zajechałem do miejscowej wypożyczalni samochodów. Nie mieli wyboru. Został tylko jeden, pick-up Mitsubishi, za to w całkiem dobrej cenie. Trudno, co było robić… :) Podpisałem umowę, wrzuciłem rower na pakę i pojechałem do domu Stuarta, aby zrzucić go w środku i zabrać dodatkowy zapas wody. Po rozmowach w wypożyczalni i informacji turystycznej postanowiłem pojechać na południowy wschód do Menindee.

Zgodnie z drogowskazami czekało mnie przejechanie ok 115 km. Droga była równa i co mnie zaskoczyło, biorąc pod uwagę drugorzędność drogi, całkiem szeroka. Asfalt pierwsza klasa. Maksymalna dozwolona prędkość 110 km/h.
Po opuszczeniu Broken Hills krajobraz stał się raczej pusty i monotonny, jednocześnie piękny i spokojny. Pastwiska po obu stronach drogi. Praktycznie bez innych zabudowań. Dziwne uczucie jechać przez taką pustkę.

Stary, porzucony autokar, w środku niczego.



Po drodze mijałem pasące się krowy, widziałem też całe rodziny emu, czyli australijskich strusi. Nie można zapominać i o kangurach. Widziałem ich kilka. Większość niestety na poboczu drogi. Nieruchome, smutne, martwe…
Z dala od wielkich miast samochody są często wyposażone w potężne zderzaki. Z założenia mają chronić pasażerów, niestety jednocześnie są zabójcze dla zwierząt. Dodatkowo kangury nie są zbyt inteligentne i często wskakują prosto pod koła jadących aut. Na tym właśnie polega zagrożenie dla pasażerów. Przy prędkości ponad stu kilometrów na godzinę, masa zwierzęcia może zabić wszystkich. Dzięki potężnym zderzakom, ofiary uderzenia zazwyczaj są „odbijane” na pobocze.
Cóż, co robić… Można (co zalecane) unikać jazdy samochodem po zmroku, bo to właśnie wtedy dochodzi do największej ilości kolizji.

Jak już wspominałem, w okolicy było wiele Emu. Podobno zarówno ich mięso jak i jaja nie nadają się do spożycia przez białych ludzi. Grozi to bowiem zatruciem pokarmowym i biegunką.
Co ciekawe, Aborygeni nie mają na tym polu problemów i zdarza się, że np. jaja używają do pieczenia ciast (dla białych takie ciasto jest również niewskazane).

Dwa Emu.


Wracając do samej jazdy samochodem – podczas całego ponad stukilometrowego odcinka minęły się ze mną cztery samochody. Przez większość czasu, ani za mną, ani przede mną nie było nikogo. Mając to na uwadze oraz to, że wokół nie było żadnych domostw, po karku chodziła myśl… Co by było, gdyby coś się popsuło…? Czy pisałem, że nie miałem zasięgu w komórce?

Na szczęście mój pick-up śmigał jak złoto. Monotonność podróży próbowałem urozmaicić muzyką z radia. Niestety jedyne dwie stacje jakie udało mi się złapać nadawały jakieś dyskusje, których średnio miałem ochotę słuchać. Została jazda. Czasem poza kangurami na poboczu, na drodze można było zauważyć jaszczurki, wygrzewające się na gorącym asfalcie. Bardzo uważałem, aby żadnej nie przejechać, co często kończyło się krótkim postojem i wzajemnym przyglądaniu się na siebie.

Jaszczór o dziwnym ogonie.


Po godzinie z małym haczykiem dotarłem na miejsce. Menindee to w zasadzie kilka jezior, które w okresie suszy prawie całkiem zanikają. Ostatni rok w Australii obfitował jednak w deszcze, dzięki temu mogłem obserwować wodę o kolorze brunatno-zielonkawo-mlecznym i wszelkie ptactwo korzystające z obfitości pożywienia.

Po uiszczeniu niewielkiej opłaty wjechałem na teren parku i wzdłuż brzegów jeziora pojechałem w stronę najstarszej stodoły w okolicy. Sto lat temu wykorzystywano ją przy strzyżeniu owiec. Obecnie stanowi jedną z niewielu atrakcji turystycznych w tamtych okolicach. Dużo więcej nie ma do zwiedzania. Poza ciekawymi widokami przyrody, nie ma tam nic szczególnego. Zresztą sami widzicie na zdjęciach.

JA i mój pick-up.

Jezioro Menindee.




Stara Stodoła.