piątek, 2 września 2011

Zwiedzanie i motocykle

Dziękuję za wszystkie komentarze pod przed ostatnim wpisem.
Postaram się jeszcze napisać więcej o rynku nieruchomości, samochodach i winie. Dziś jak zwykle trochę za krótko, ale za godzinę muszę wychodzić do pracy, więc czas nagli.


Po drodze do Woonona.


Odpowiadając na pytanie co u mnie, co robię, etc.

Obecnie jak łatwo się domyśleć mieszkam w Sydney. Pierwsze dni mieszkałem w dzielnicy Stanmore, potem długo w Surry Hills a obecnie w Seven Hills. Jednak za około dwa tygodnie znów wracam do Surry Hills. Stąd mam blisko do szkoły do której będę uczęszczał od najbliższego poniedziałku przez trzy miesiące. Do pracy jest również całkiem blisko.
Moja szkoła jest szkołą angielskiego – zapisałem się na intensywny kurs, więc jak dobrze pójdzie mój angielski wzniesie się na wyższy poziom, hehe. Zobaczymy co z tego wyjdzie.
Od kilku tygodni pracuje też w barze niedaleko Opera House, więc mam całkiem przyjemne widoki po drodze do pracy.

Proszę zauważyć specjalny zderzak anty kangurowy. Chcąc jeździć przez pustynie takie zderzaki to konieczność.


Jeśli tylko mam wolną chwilę i pogoda dopisuje zwiedzam. Ostatnio w towarzystwie Agnieszki, która mieszka już w Australii od roku. Oboje szwendamy się wtedy bez celu z aparatami i szukamy tematów na zdjęcia. Oto kilka z nich.

Wybrzeże w okolicach Scarborough.

Stalownia w Wollongong.

Most Sea Cliff Bridge.

Pod mostem Sea Cliff Bridge. 

Latarnia przy Watsons Bay (Sydney).


Surfer na brzegu Cronulla.


Surfer na brzegu Cronulla.

Australia ma świetny klimat do jazdy jednośladami, z czego miejscowa ludność korzysta jak może. Sam z zazdrością i tęsknotą patrzę na mijające mnie motocykle. Ech, wybrał by się człek w trasę… Może jeszcze się uda...
W każdym razie dużo jest tutaj starych pojazdów, pięknie utrzymanych, wypolerowanych i oczywiście na chodzie. Tyczy się to również samochodów, ale o nich w innym wpisie.


Okolice Wanoona.


Przy Bondai Beach.



Niestety Australia to nie Azja i wypożyczenie jednośladu nie jest już takie proste i tanie. Spora ilość wypadków drogowych (nie tylko motocyklowych) spowodowała, że przepisy drogowe są dosyć restrykcyjne a mandaty wysokie.
Ostatnio mój kolega dostał mandat za nieopłacenie postoju motocykla w wysokości 150$, więc sami rozumiecie. Co ciekawe policja australijska jeśli robi kontrole to nie robi tego wybiórczo jak to ma miejsce najczęściej w Polsce, ale organizowane są blokady, gdzie nawet kilkanaście radiowozów sprawdza wszystkich kierowców. W takim chwilach jadąc po spożyciu alkoholu nie ma co liczyć na szczęście. Na pewno złapią. Coraz częściej też policja bada kierowców na obecność narkotyków. Dobra rada – jeśli prowadzisz nie pij i nie bierz.


Newtown.



Benzyna wg moich ostatnich danych jest tańsza niż w Polsce, kosztuje ok. 4,5 zł za litr. Parkowanie to trudna sprawa. W centrum ilość miejsc parkingowych jest bardzo ograniczona a tam gdzie można zaparkować płaci się dużo, nawet 12$ za godzinę.
Dobrze, że transport miejski jest na tyle rozwinięty, że w miarę szybko można przejechać z jednego końca miasta na drugi, gęstą siecią kolejową, autobusami czy nawet promami.
To tyle na dziś, gdyż już muszę wychodzić.

Tutaj czuć już zapach wiosny :)

środa, 31 sierpnia 2011

Sydney – Grafitti II

Kolejna część pisana na blogu właśnie się pisze, ale póki co, aby moi czytelnicy się nie nudzili, zapraszam na obejrzenie kilku kolejnych zdjęć sydnejskich grafitti.