Po moich urodzinach wybrałem się na południe. Skierowałem więc swoje kroki na południowy dworzec autobusowy. Trochę byłem w szoku, gdyż dworzec okazał się ogromnym nowoczesnym budynkiem, z poziomami „odlotów” i „przylotów”.
Bardzo przypominał lotnisko. Jak sobie przypomnę dworzec Zachodni w Warszawie, to aż serce boli. Wstyd będzie przyjmować gości na Euro…
|
Lotniskowa hala dworca autobusowego. |
Droga do Melaki, dawnej stolicy kraju i kulturowego centrum zajęła mi niecałe trzy godziny. Z dworca do centrum autobusem numer siedemnaście przeniosłem się w kierunku starówki, która od kilku lat należy do światowego dziedzictwa ludzkości UNESCO. Urocze wąskie uliczki zaprowadziły mnie do przytulnego hoteliku.
Melaka jest bardzo przyjemny miastem. Jest tutaj dużo sklepików z pamiątkami, restauracji z naprawdę pysznym jedzeniem, galerii z przeróżnymi formami sztuki. Bardziej mi się tutaj podobało niż w Georgetown, gdyż jest dużo przytulniej, spokojniej. Nie ma tyle samochodów, a i ludzie jakby bardziej się uśmiechają.
Nie mam trochę już inwencji o czym pisać, więc niech same zdjęcia opowiedzą historię.
|
Malunek na domu ze sklepem z pamiątkami. |
|
Jeden z wielu małych sklepików z pamiątkami. |
|
Kierowca miejscowej odmiany rykszy. |
|
Czekając na jedzenie. |
|
Klient chińskiej restauracji. |
|
Kolejny kierowca rykszy. |
|
Hinduski sklepikarz dziergający naszyjnik z kwiatów. |
|
Mr Soon, 95-letni staruszek, którego zaprosiłem na kawę. |
|
Płaskorzeźba na ścianie chińskiej świątyni. |
|
Jeden z wielu miejscowych kotów, który szybko mnie polubił. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz