czwartek, 7 kwietnia 2011

Obrazy Phnom Penh


Pierwszy wieczór w królestwie Kambodży zaskoczył mnie brudem.
Przyjechałem do miasta wieczorem i poszedłem coś zjeść do pobliskich jadłodajni ulicznych. Po drodze minęło mnie kilka karaluchów, jakiś szczur szeleszcząc uciekł w krzaki z ulicznej kupy śmieci, same śmieci urastały do rangi barykad ulicznych uniemożliwiając samochodom swobodny przejazd przez niektóre z ulic. Trochę mnie taka sytuacja zaskoczyła. Jednak następnego dnia zrozumiałem, że na szczęście śmieci są sprzątane (w środku nocy lub wcześnie rano), tak, że jak wyszedłem na lekko opóźnione śniadanie około 10.00 rano, śmieci w przeważającej większości zniknęły. Nie zniknęły całkowicie niestety. Przypomniała mi się sytuacja z Londynu, kiedy wczesnym rankiem (około godziny 6.00) obserwowałem jak służby oczyszczania miasta odgarniają wielkie sterty śmieci.

Miasto bardzo przypomina mi Bangkok. Jest bardzo zatłoczone przez skutery i inne pojazdy mechaniczne, jest mnóstwo knajpek z dobrym i tanim jedzeniem, oraz pełno sklepów z najdziwniejszymi towarami. Przez hałas i cały pośpiech miasta, trochę jest męczące. Ma jednak spory potencjał.

Przyznam szczerze, że nie mam dziś siły pisać za dużo. Jutro zamierzam rano wyjechać w kierunku Siem Reap na północnym zachodzie.
Na koniec kilka zdjęć z komentarzem.

Uliczni wymiatacze, grają tylko dziwną ilością bill...

Dziecko z przodu, czy wójek na trzeciego. A może worek ryżu? Wszystko się zmieści na skuter!

W Kambodży nie ma komunijacji miejskiej, więc ludność musi sobie jakoś radzić.

Stawiam dolara, że ta Pani jedzie w pidżamie.

Zwiedzając świątynie trzeba się pogodzić z wieloma fankami ;)

Ta dziewczynka chyba też jest w pidżamie.

Czterech na jednego to banda łysego!

Na skuterze on, ona, telewizor a na nim dziecko no i wentylator oraz zakupy. Po co ludzie w Europie kupują samochody?

Kierowca mojego TUK-TUKa pędzi jak szalony przez miasto.

Chodniki są dla skuterów i samochodów. Nie dla pieszych. Piesi sio na jezdnie.

Fotka z Pałacu królewskiego.

Fotka z Pałacu królewskiego.

Życie codzienne - fryzjer.

Córka handlarki ryb.

Miejscowe urwisy.

Jeszcze istniejące jeziorko w środku miasta. Trochę zaśmiecone i zanieczyszczone. Obecnie zasypywane, pod budowy nowoczesnych osiedli.

Karty na pieniądze... Dlaczego nie?

Frontem do klienta.

Kambodżańska wersja TUK-TUKa ma największą pojemność.

Uliczna stacja z benzynką.

Miejscowi kochają muzykę. Musi być słyszalna zawsze i wszędzie, więc duże głośniki są niezbędne.

5 komentarzy:

  1. stacja benzynowa :) genialne... niedlugo wybieram sie do Monachium...widze teraz ze problem drogiego paliwa w Niemczech mozna rozwiazac...:) Ania

    OdpowiedzUsuń
  2. Pozdrawiamy! Tata z Mamą.
    Zdjęcia ładne, czekamy na wi ęcej.

    OdpowiedzUsuń
  3. A to się uśmiałem, skuter the best!

    OdpowiedzUsuń
  4. :)) tak, usmialam sie tez :) swietne!
    a Pawel sie boi ze mna sama, bez telewizora, dziecka, wentylatora, zakupow i w kasku. phi.

    buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobra, dobra, tutaj też masz fanki! :-)

    OdpowiedzUsuń