niedziela, 6 lutego 2011

Pozegnanie, wylot, lotnisko.

Pisze tego posta uzywajac kindla wiec niestety bedzie niegramatycznie bez polskich znakow.
Po pozegnaniu z kochana rodzinka i przyjaciolmi przekroczylem strefe kontroli i udalem sie pod gejta. kupilem tylko wode i siadlem w oczekiwaniu a samolot. Boarding polegal na zejsciu do autobusu ktory zawiozl nas do samolotu. niestety brak butow [mam zalozone sandaly] spoodowal ze bylo troche zimno po nogach.

lot byl spokojny. do jedzenia dostalismy kanapke z szynka i salata oraz napoj do wyboru. na deser czekoladka lindta. lecielismy z predkoscia przelotowa 800 km/h na wysokosci 10000 m. temperatura na zewnatrz wynosila -52 stopnie. mialem miejsce przy oknie.

piszac te slowa siedze na lotnisku we Frankfurcie i czekam na boarding. wlasnie zmienili nam gate na 26. ok. ide na herbate.
odezwe sie juz z Bangkoku.

5 komentarzy:

  1. Zuch chłopak! Pisz regularnie!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaaa - i pisz jak Polak prawdziwy ze Stolycy, a nie jak eks-rodak z Jackowa ;-) (te gejty etc)

    OdpowiedzUsuń
  3. ..juz jutro wygrzejesz nogi :)
    baw sie dobrze!
    sciski :*

    OdpowiedzUsuń
  4. pierwsze koty za ploty. teraz juz bedzie z gorki :)
    duzo radosci, wolnosci i slonca.
    ciesz sie kazda chwila i nie przejmuj niczym.
    dla mnie gejt jest ok :)

    OdpowiedzUsuń